w kwiaty i gwiazdy przypominały wieka chłopskich skrzyń spod Debreczyna.<br>Mijali się, witając radosnymi głosami klaksonów. Niektórzy kierowcy poprzyczepiali miedziane trąbki, po dwie, po trzy, z gruszkami z czerwonej gumy. Prowadzili ciężarówki jedną ręką, drugą wygrywali całą gamę skowytów i zawodzeń. Przygodnie zabrani pasażerowie, porozwalani na ładunku, przyjaźnie unosili chude, patykowate ręce i przesyłali pozdrowienia.<br>Chmarami, w łopocie dhoti, jak kłęby białawe, trochę na oślep nadlatywali zziajani rowerzyści, ich ciemne kolana unosiły się jak dźwignie maszyny. Rozsznurowane trzewiki ledwie tkwiły na bosych zrogowaciałych stopach. Pora wyrojenia, zaczynał się powrót z pracy.<br>Przedostał się pod wiaduktem, z trudem wymijając tramwaje oblepione gronami