muszę ją dogonić, stanie się coś strasznego, jeśli jej nie dogonię! Już jest na brzegu rzeki. <br>- Małgośka! <br>Rzucam się za nią do wody. Oplątują mnie szuwary, nie mam już siły, dopadam jej wreszcie, chwytam za koszulę, szamocę się z nią - ona mnie odpycha, wyrywa się, jest silna, nie dam rady - pchnęła mnie - upadam twarzą w wodę. <br>Andrzej niesie mnie przez łąkę do domu. Wstydzę się, jakbym była naga, mokra piżama oblepia mi ciało. Wiem, że Małgośka żyje, bo słyszę za sobą głos ojca i jej rozdzierający płacz. <br>Siedzę skulona w dresie Andrzeja. Pijemy gorącą herbatę. Małgośka wciąż szlocha. Ojciec ogląda pocięte