Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 11.98
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
jaka mi wówczas przychodziła do głowy, było samobójstwo. Napisałam list do mamy, że ją bardzo kocham i przepraszam, ale nie chcę jej niszczyć życia. Wystarczy, że ma podłego męża. Teraz okazało się, że córka także nie była lepsza. Potem weszłam na ostatnie piętro i skoczyłam. Wtedy myślałam, że to był pech - dziś dziękuję Bogu, że na osiedlu nie było wyższych domów. Wyszłam z tego z wstrząsem mózgu i kilkoma zadrapaniami. Skoczyłam prosto w krzaki, które mnie uratowały - Mariola milknie i patrzy na fotografię stojącą na małym stoliku. Ze zdjęcia uśmiecha się mała dziewczynka z różowym balonikiem w ręku. To Kasia, jej
jaka mi wówczas przychodziła do głowy, było samobójstwo. Napisałam list do mamy, że ją bardzo kocham i przepraszam, ale nie chcę jej niszczyć życia. Wystarczy, że ma podłego męża. Teraz okazało się, że córka także nie była lepsza. Potem weszłam na ostatnie piętro i skoczyłam. Wtedy myślałam, że to był pech - dziś dziękuję Bogu, że na osiedlu nie było wyższych domów. Wyszłam z tego z wstrząsem mózgu i kilkoma zadrapaniami. Skoczyłam prosto w krzaki, które mnie uratowały - Mariola milknie i patrzy na fotografię stojącą na małym stoliku. Ze zdjęcia uśmiecha się mała dziewczynka z różowym balonikiem w ręku. To Kasia, jej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego