chlubią się swoim profesjonalizmem, pozwalającym im od lat bawić widzów tymi samymi, zakonserwowanymi, nie odnawianymi chwytami.<br><br>Znamienne: na toruńskie wyspy szczęśliwe potrafiły przyżeglować grupy warszawskich i krakowskich teatrologów. Spali po ośmioro w tanich pokojach, narażali się na upokarzające czekanie do ostatniej chwili, czy będzie dla nich miejsce na spektaklach. Żaden pedagog-praktyk, o ile wiem, nie wpadł na pomysł, by namówić na podobną eskapadę studentów aktorstwa czy reżyserii. Już nie mówiąc o tym, że mógłby przyjechać sam. Twórcy polskiego teatru wszystkich pokoleń z wyjątkami do policzenia na palcach, gremialnie wypięli się na "Kontakt" - na kontakt z tym, jak pracują, co umieją