Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Przekrój
Nr: 2926
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 2001
poniedziałek, gdy oberwała się chmura, Małgorzata wraz z synkiem była w domu. Zrobiło się ciemno jak w nocy i lało przez kilka godzin. Mąż wrócił z pracy z Gdańska na piechotę, bo przestała działać komunikacja. Dojechał tylko do Pruszcza. Na Oruni brodził po kolana w wodzie.
Gdy w kilku miejscach pękł wał na Raduni, woda zmieniła bieg, pędząc szarym szumnym nurtem ulicami i uliczkami. Najpierw tylko podmywała mury, potem wdzierała się do środka - do piwnic, do domów, wszędzie. Niosła kamienie, muł, fekalia. Zrywała nawierzchnie ulic. Zalewała samochody.
- Ludzie nie wiedzieli, co się dzieje, skąd tyle wody. Niemożliwe, żeby tylko z nieba
poniedziałek, gdy oberwała się chmura, Małgorzata wraz z synkiem była w domu. Zrobiło się ciemno jak w nocy i lało przez kilka godzin. Mąż wrócił z pracy z Gdańska na piechotę, bo przestała działać komunikacja. Dojechał tylko do Pruszcza. Na Oruni brodził po kolana w wodzie.<br>Gdy w kilku miejscach pękł wał na Raduni, woda zmieniła bieg, pędząc szarym szumnym nurtem ulicami i uliczkami. Najpierw tylko podmywała mury, potem wdzierała się do środka - do piwnic, do domów, wszędzie. Niosła kamienie, muł, fekalia. Zrywała nawierzchnie ulic. Zalewała samochody.<br>- &lt;q&gt;Ludzie nie wiedzieli, co się dzieje, skąd tyle wody. Niemożliwe, żeby tylko z nieba
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego