szczęśliwą księżnę tuliły. <orig>Sny-ć</> były przesłodkie, ale nie wieczne. Hej! <br>Bo wiecie, jednego razu, jako że Panjezusowi wiadomo, co robić, a wszelkie nieposłuszeństwo i zdrada ukarane być muszą, wojewoda w wielkiej sławie w dziedzinę swoją zawitał i o córkę przepytywać począł. <br><br>O <orig>mało-ć</> mu serce z bólu nie pękło, gdy mu słudzy a domownicy koralowy pokazali pałac. W bisiorach i klejnotach, w perłach i złocistych zausznicach, jakich nasi nie widzieli nawet w Budzinie* czy Kieżmarku*, wyszła córka naprzeciw niemu, aby go pozdrowić i szczęśliwością swoją się pochwalić. <br>Ale on, stary Morski, jako że się dochował - mówię wam - nie królewny