śniegiem, ptakiem, błękitem,<br>Szopenem i Norwidem.<br><br>Struna ze struną gada,<br>czas swe wzory układa.<br><br>Treść najgłębsza, najszczersza<br>jarzy się w tyglu serca;<br><br>światło pada wysokie<br>na pracę, na chorągiew -<br><br>i jednym światłem świeci<br>ruch rąk i ruch narzędzi.<br><br>I znów iskrzy się nocka<br>jak lampa szopenowska;<br><br>dźwięk skrzypiec nad ulicą;<br>pelargonia w księżycu,<br><br>ciężka gwiazda nad świerkiem;<br>i znów blask zorzy wielkiej.<br><br>Kraju mój, kraju barwny<br>pelargonii i malwy,<br><br>kraju węgla i stali,<br>i sosny, i konwalii,<br><br>grudka twej ziemi w ręku<br>świeci nawet po ciemku;<br><br>ty mój w śniegu, w spiekocie,<br>tu dziad spoczął, tu ojciec;<br><br>trawa, trawa szmerliwa<br>białe