jak postrzelony ptak trzepoce się w rynsztoku.<br>Na bezradny charkot grubasa noc odpowiada przeciągłym, rozpaczliwym gwizdkiem. Na rozwianą grzywę rudych włosów Pierre'a, jak na płomyk świecy, ze wszystkich stron, z zakamarków nocy, z trzepotem szewiotowych skrzydeł, zlatują się granatowe nietoperze.<br>Rytmiczny kołys auta, unoszącego gdzieś w nieskończoność perspektywy. Usypiający furkot pelerynek. I na twarzy - jak chłodny żołnierski całun - amerykański sztandar nieba z gwiazdami gwiazd <page nr=33>.<br><tit>V</><br> Wszystko, co nastąpiło później, wystawało już, jak<br>Chaplinowska chatka nad przepaścią, jednym bokiem poza granicę trójwymiarowej rzeczywistości.<br>Czarne, ociekające mrokiem ściany. Prawidłowy sześcian stęchłego powietrza, które można krajać nożem jak gigantyczną kostkę magicznego bulionu Maggi. <br>I