trzeba mieć nasrane w głowie, żeby się tak wygłupiać jak pijane małolactwo z jakiejś samochodówki, wtedy wyrzuciło mnie w morze, co było o tyle przykre, że nie mogłem wrócić nawet kilku metrów, straszliwy wysiłek całego ciała dawał centymetry w kierunku plaży, a następujące po sobie kolejne fale wracając ściągały w pełne morze, miałem stracha, dotykałem Absolutu, przybliżałem się do niepoznawalnego, wreszcie chłopcy zrobili jakiś żywy łańcuch, chwyciłem brzytwę ręki Hipolita. Absolut się oddalił, choć jeszcze z daleka mrugał do mnie wielkim zimnym okiem, potem jeszcze nie raz czułem jego chuch koło ucha, ale chyba nigdy już tak blisko. Później zginął Maciura. Był