dobijał się przez dłuższą chwilę, napierał na drzwi, ale w końcu zrezygnował i gdzieś sobie poszedł. A ja z autentycznego strachu dostałem rozwolnienia.<br>Zastanawiam się, jak to możliwe, bym po pobycie tutaj powrócił do pracy na oddziale? Strach, który tu mną owładnął, jeśli nawet znów wesprze mnie medycyna i szpitalny personel, spowoduje, że zawsze będę rozważał kontakt z chorymi w kategoriach niebezpieczeństwa czy zagrożenia. To nieważne, że chorzy mogą to zauważyć, przecież i tak nie będą mogli bezkarnie tego wykorzystać. Ważne jest to, jak ja będę się z tym czuł. To tak, jakby do malowania fabrycznych kominów zatrudnić człowieka z lękiem