Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
do swojej starej kondycji żebraków. Ślepy kręci się, na próżno szukając drogi, chromy próbuje powstać i wciąż się przewraca. W pewnym momencie nieruchomieją na znak, że to koniec widowiska.
Kościół pustoszeje. Wychodzimy i my. Nagle słyszę tuż za sobą rozmowę po polsku. Odwracam się. Obok nas przeciągają siostrzyczki i żeński personel pomocniczy, który zajmował lewą nawę. Nastawiam uszu. Wyraźnie ktoś z tej grupy mówi po polsku. Zatrzymuję się odruchowo i zanim cokolwiek zdążyłem postanowić, już się witam z paniami z pensjonatu "Wanda", to znaczy z panią Rogulską i panią Kozicką.
- A skądże pan tutaj ? - woła pani Rogulska.
- Ach, więc to dla
do swojej starej kondycji żebraków. Ślepy kręci się, na próżno szukając drogi, chromy próbuje powstać i wciąż się przewraca. W pewnym momencie nieruchomieją na znak, że to koniec widowiska.<br>Kościół pustoszeje. Wychodzimy i my. Nagle słyszę tuż za sobą rozmowę po polsku. Odwracam się. Obok nas przeciągają siostrzyczki i żeński personel pomocniczy, który zajmował lewą nawę. Nastawiam uszu. Wyraźnie ktoś z tej grupy mówi &lt;page nr=106&gt; po polsku. Zatrzymuję się odruchowo i zanim cokolwiek zdążyłem postanowić, już się witam z paniami z pensjonatu "Wanda", to znaczy z panią Rogulską i panią Kozicką.<br>- A skądże pan tutaj ? - woła pani Rogulska.<br>- Ach, więc to dla
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego