czym ty mówisz?<br><br>Kiler liczy na palcach.<br><br>KILER<br>Jedna pani uskarża się na byłego męża, właściciel przydrożnego baru narzeka na nieuczciwego kolegę z branży.<br><br><gap reason="sampling"><br><br>Kiler, stojący obok Jarosława, niecierpliwi się.<br><br>KILER<br>Dajcie spokój! Nie będziemy nic zmieniać! Iks, ty się nie mądrz, tylko myśl, skąd wziąć dla mnie dwa tysiące peset?<br><br>JAROSŁAW<br><br>(patrzy)<br>A może poczekamy na magic hour?! Zaraz będzie idealne światełko.<br><br>KILER<br><br>(zniecierpliwiony)<br>Stanisław, zabieraj się z tą bańką i się kładź! Jarosław, gotowy? Proszę bardzo: kamera! Jazda...<br><br>EWA<br>Ty mi tu, Kiler, nie reżyseruj, tylko też się kładź! Przecież Lipski jeździł z kierowcą. Muszą być dwa trupy!<br><br>Scena