odsyłałem), aby robiono starania o zwolnienie mnie, nie ze względu na ciążącą aktualnie sytuację ograniczenia ciała i przestrzeni, ale w obawie przed wywiezieniem. Ześrodkowałem w tej obawie całą moją świadomość, że aż separowało to mnie od rzeczywistości więziennej i być może dzięki temu znosiłem ją lepiej niż inni.<br>I gdy pewnego razu zawołano nas do kancelarii więziennej, gdzie urzędnik Gestapo oznajmił nam, że następnego dnia będziemy przewiezieni do Konstancji, nad Jeziorem Bodeńskim, po błysku najsprzeczniejszych uczuć doznałem radosnego podniecenia. Odsłoniła się nagle kotara dzieląca mnie od chłopięcych marzeń o przygodach, podróżach i nieznanych krajach, o nowych ludziach i okolicznościach, <page nr=39> które dają człowiekowi