Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
chyba do Polchemu, a może Elany, bo rozładunek nie trwał długo; pod wieczór na zakręcie w pobliżu lasu znów pojawiała się spalinówka, samotna, pozbawiona ciężkiego taboru, nierealna na tle czerwonego nieba czy może podziemi, które od błękitu wieczornego nieba oddzielała wąska mierzeja.
Układaliśmy na szynach pięciozłotówki, lekkie jak papier aluminiowe piątaki z rybakiem w tle, później nawet cięższe, mosiężne monety dwuzłotowe. Z żalu za tym, co już nigdy nie miało powrócić, a może nieukrywanej złości, nieustannej pretensji do czasu, bo pozbawiał nas radości, która nie mogła się pomieścić w ciągle zwiększającym się nominale.
Południe nie miało końca, powietrze ciężko falowało tuż
chyba do Polchemu, a może Elany, bo rozładunek nie trwał długo; pod wieczór na zakręcie w pobliżu lasu znów pojawiała się spalinówka, samotna, pozbawiona ciężkiego taboru, nierealna na tle czerwonego nieba czy może podziemi, które od błękitu wieczornego nieba oddzielała wąska mierzeja.<br>Układaliśmy na szynach pięciozłotówki, lekkie jak papier aluminiowe piątaki z rybakiem w tle, później nawet cięższe, mosiężne monety dwuzłotowe. Z żalu za tym, co już nigdy nie miało powrócić, a może nieukrywanej złości, nieustannej pretensji do czasu, bo pozbawiał nas radości, która nie mogła się pomieścić w ciągle zwiększającym się nominale. <br>Południe nie miało końca, powietrze ciężko falowało tuż
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego