Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
wczoraj mamy w dzielnicy Szatana. Czujesz klimę? - oznajmił nonszalancko, tak jakby stwierdzał, że zamiast koli wypił pepsi.
- No to sobie pogadaliśmy - skwitował Zygmunt.
- Zygi, posłuchaj...
Rubin umilkł, gdyż w tej chwili na stole wylądowały specjale. Kelnerka, nie ufając ich finansowej kondycji, czekała na zapłatę. Zygmunt pogrzebał w portfelu i wyjął piątaka plus dwójkę. Kelnerka odeszła do Rogulskiego i usiadła przy jego stoliku, postawiwszy tacę z kawo i bajaderko.
- Zygi, na bezrybiu i rak ryba, na pustyni - ślina woda. Posłuchaj - zaczął na nowo Rubin. - Wczoraj, godzina gdzieś około dwunastej, no wiesz, deszcz, ciemno, apokaliptyczne pioruny, a od cmentarza, od cmentarza, zauważ, nadjeżdża
wczoraj mamy w dzielnicy Szatana. Czujesz klimę? - oznajmił nonszalancko, tak jakby stwierdzał, że zamiast koli wypił pepsi.<br>- No to sobie pogadaliśmy - skwitował Zygmunt.<br>- Zygi, posłuchaj...<br>Rubin umilkł, gdyż w tej chwili na stole wylądowały specjale. Kelnerka, nie ufając ich finansowej kondycji, czekała na zapłatę. Zygmunt pogrzebał w portfelu i wyjął piątaka plus dwójkę. Kelnerka odeszła do Rogulskiego i usiadła przy jego stoliku, postawiwszy tacę z kawo i bajaderko.<br>- Zygi, na bezrybiu i rak ryba, na pustyni - ślina woda. Posłuchaj - zaczął na nowo Rubin. - Wczoraj, godzina gdzieś około dwunastej, no wiesz, deszcz, ciemno, apokaliptyczne pioruny, a od cmentarza, od cmentarza, zauważ, nadjeżdża
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego