Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
się, ale to mogły być chmury. Gdzieżby dym zaszedł tak daleko? To jest ponad dziesięć kilometrów. Chyba że pali się gdzieś bliżej, któraś z okolicznych wsi. Po jakimś czasie nad parkiem ukazały się samoloty. Nie wiadomo, rosyjskie czy niemieckie, bo wisiały wysoko. Miały ciężki, charakterystyczny warkot. Około południa zjawili się piechotą dwaj niemieccy oficerowie. Surma przyjął ich w holu, nadbiegł Reidern. Zażądali furmanki z mocnymi końmi. Kazali załadować żywność: mąkę, wędliny, tłuszcz, chleb, dodać worek owsa. Furman nie był im potrzebny.
Surma próbował oponować, powoływał się na nieobecność właściciela. Reidern spłoszył się, zagadał ich byle czym i wycofał się. Nie było
się, ale to mogły być chmury. Gdzieżby dym zaszedł tak daleko? To jest ponad dziesięć kilometrów. Chyba że pali się gdzieś bliżej, któraś z okolicznych wsi. Po jakimś czasie nad parkiem ukazały się samoloty. Nie wiadomo, rosyjskie czy niemieckie, bo wisiały wysoko. Miały ciężki, charakterystyczny warkot. Około południa zjawili się piechotą dwaj niemieccy oficerowie. Surma przyjął ich w holu, nadbiegł Reidern. Zażądali furmanki z mocnymi końmi. Kazali załadować żywność: mąkę, wędliny, tłuszcz, chleb, dodać worek owsa. Furman nie był im potrzebny.<br>Surma próbował oponować, powoływał się na nieobecność właściciela. Reidern spłoszył się, zagadał ich byle czym i wycofał się. Nie było
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego