Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
wracał z wozem pełnym sukienek, firanek, garnków, obrusów, poduszek. Gospodyni wybierała sobie najlepsze, a resztę wiozła na targ. U ukraińskiego policjanta było mi bezpiecznie, ale bałam się tych pierścionków, kolczyków i sukienek, bo zdawało mi się, że je poznaję, i mdliło mnie, kiedy czyściłam śmierdzące buty mojego gospodarza.

Pierwszych tysiąc pięciuset, zabranych z pracy, zastrzelili w pobliskim lesie. Tych z "Colosseum" wywieźli do Bełżca. Stamtąd też nikt nie wracał. A kogo później złapali, to prowadzili do rzeźni. Mieli tam dół pełen wapna. Wiedziała o tym każda pastuszka w okolicy, każda gospodyni. Ja zszywałam sfatygowane rękawice, cerowałam przetarte skarpety, ścierałam z butów
wracał z wozem pełnym sukienek, firanek, garnków, obrusów, poduszek. Gospodyni wybierała sobie najlepsze, a resztę wiozła na targ. U ukraińskiego policjanta było mi bezpiecznie, ale bałam się tych pierścionków, kolczyków i sukienek, bo zdawało mi się, że je poznaję, i mdliło mnie, kiedy czyściłam śmierdzące buty mojego gospodarza.<br><br>Pierwszych tysiąc pięciuset, zabranych z pracy, zastrzelili w pobliskim lesie. Tych z "Colosseum" wywieźli do Bełżca. Stamtąd też nikt nie wracał. A kogo później złapali, to prowadzili do rzeźni. Mieli tam dół pełen wapna. Wiedziała o tym każda pastuszka w okolicy, każda gospodyni. Ja zszywałam sfatygowane rękawice, cerowałam przetarte skarpety, ścierałam z butów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego