polu się wałęsa."<br><br>Odrzecze na to drugi:<br>"Znam dobrze twe zasługi,<br>Ja także, bez przesady,<br>Przebijam funt sztufady,<br>A ile to już razy<br>Kłułem wołowe zrazy,<br>Rumsztyki, antrykoty -<br>Miałem z tym dość roboty."<br><br>Rzekł pierwszy szczerząc zęby:<br>"Ja do niejednej gęby<br>Wpychałem polędwicę,<br>Czym po dziś dzień się szczycę.<br>Wołową pieczeń stale<br>Przebijam na trzy cale<br>I jestem dosyć mądry,<br>By zmóc najtwardsze szpondry."<br><br>Rzekł drugi: "Dość złorzeczeń,<br>Wiadomo już, raz pieczeń,<br>Raz befsztyk, raz sztufada -<br>To świetnie nam się składa,<br>Bo z faktów tych wynika,<br>Że bijąc przeciwnika<br>Kawałek za kawałkiem,<br>Pobiliśmy go całkiem!"<br><br>A wół kopnięciem nogi<br>Zrzucił widelce