Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Wielka, większa i największa
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1960
co Bob do niego
mówi. Mimo to Bob mówił. Mówił bez przerwy. Tak jakby po prostu
sam sobie chciał wytłumaczyć, co się stało.

- Wstawaj - mówił - wstawaj, człowieku. Burza już
przeszła. A my musimy iść dalej. Musimy iść do Yat. Uszliśmy dopiero
nie więcej niż trzydzieści kilometrów. A to mało. To piekielnie
mało. Więc wstawaj, słyszysz? Wstawaj!

W końcu udało mu się podnieść Jeana. Zarzucił sobie jedno jego ramię
przez plecy, objął go w pasie. I zaczął komenderować: lewa, prawa,
Iewa, prawa... - jakby uczył go chodzić.

Jean był ciężki - bardzo ciężki. Ale wreszcie jakoś wpadł w rytm
i poszli naprzód: lewa, prawa
co Bob do niego <br>mówi. Mimo to Bob mówił. Mówił bez przerwy. Tak jakby po prostu <br>sam sobie chciał wytłumaczyć, co się stało.<br><br>- Wstawaj - mówił - wstawaj, człowieku. Burza już <br>przeszła. A my musimy iść dalej. Musimy iść do Yat. Uszliśmy dopiero <br>nie więcej niż trzydzieści kilometrów. A to mało. To piekielnie <br>mało. Więc wstawaj, słyszysz? Wstawaj!<br><br>W końcu udało mu się podnieść Jeana. Zarzucił sobie jedno jego ramię <br>przez plecy, objął go w pasie. I zaczął komenderować: lewa, prawa, <br>Iewa, prawa... - jakby uczył go chodzić.<br><br>Jean był ciężki - bardzo ciężki. Ale wreszcie jakoś wpadł w rytm <br>i poszli naprzód: lewa, prawa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego