Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
rysują się jasno w kontraście poranka zabudowania przylądka Kannon Saki. Zawieszone na stokach wzgórza budynki, drewniane, dostojne świątynie (Nami Amida Butsu), martwe dziś dinozaury kranów i gigantycznych suwnic. Uraga Ko, Kurichama Wan Ajika Jima, Senda Saki - wszystko, co tak fascynowało mnie, gdy pół roku temu wczesnym świtem leciałem tędy w piekielnym dmuchu i wilgoci znoszonych ze szczytów fal, kłębów piany w nieznane - na północ.
Radość rozrywa pierś, upajam się ślizgiem na małej falce i łopotaniem wolnych lików żagli. Rozmach zaplanowanej drogi, upojność lotu w nieskończoności przestrzeni, radość istnienia. Drę się z całych sił, aż oczy nabiegają łzami. Nie są to jednak
rysują się jasno w kontraście poranka zabudowania przylądka Kannon Saki. Zawieszone na stokach wzgórza budynki, drewniane, dostojne świątynie (Nami Amida Butsu), martwe dziś dinozaury kranów i gigantycznych suwnic. Uraga Ko, Kurichama Wan Ajika Jima, Senda Saki - wszystko, co tak fascynowało mnie, gdy pół roku temu wczesnym świtem leciałem tędy w piekielnym dmuchu i wilgoci znoszonych ze szczytów fal, kłębów piany w nieznane - na północ.<br> Radość rozrywa pierś, upajam się ślizgiem na małej falce i łopotaniem wolnych lików żagli. Rozmach zaplanowanej drogi, upojność lotu w nieskończoności przestrzeni, radość istnienia. Drę się z całych sił, aż oczy nabiegają łzami. Nie są to jednak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego