Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
wyjściu z pracy i szli na spacer na mały skwer nad Wisłą. Tam, siedząc na ławce w cieniu drzew, całowali się do późna w nocy. W mroku błyszczały ogniki papierosów i rozlegały się rzewne melodie gitar i ustnych harmonijek. Wisłą przejeżdżały rzęsiście oświetlone statki z orkiestrą na pokładzie. Były to piękne wieczory, jaśmin pachniał...
- Dobrze, już dobrze. Dziewięć w treflach.
- Jakże - u wielkiej cholery - chcesz pan grać z dwunastoma kartami w ręku. Renons odrzuć pan! Panie Edwardzie, pan jest nieprzytomny.
- Pas.
- Kto na ręku?
- Rozłóż się pan, wszystko jedno. Oo, co ja tu widzę, nie ma karo... zaraz, co on zrzucił
wyjściu z pracy i szli na spacer na mały skwer nad Wisłą. &lt;page nr=196&gt; Tam, siedząc na ławce w cieniu drzew, całowali się do późna w nocy. W mroku błyszczały ogniki papierosów i rozlegały się rzewne melodie gitar i ustnych harmonijek. Wisłą przejeżdżały rzęsiście oświetlone statki z orkiestrą na pokładzie. Były to piękne wieczory, jaśmin pachniał...<br>- Dobrze, już dobrze. Dziewięć w treflach.<br>- Jakże - u wielkiej cholery - chcesz pan grać z dwunastoma kartami w ręku. Renons odrzuć pan! Panie Edwardzie, pan jest nieprzytomny.<br>- Pas.<br>- Kto na ręku?<br>- Rozłóż się pan, wszystko jedno. Oo, co ja tu widzę, nie ma karo... zaraz, co on zrzucił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego