damy. Stojący na skraju chodnika szwajcar wywoływał samochody.<br>- Auto pana ministra Jaszuńskiego!<br>Zajechała lśniąca limuzyna i minister, żegnając się z pułkownikiem Waredą, zapytał:<br>- Słuchaj no, Wacek, jak się nazywa ten twój facet, co to tak Terkowskiego objechał?<br>- Byczy facet - stanowczo oświadczył nieco chwiejący się na nogach pułkownik - nazywa się Dyzma, pierwszorzędnie objechał...<br>- To zdaje się jakiś ziemianin czy przemysłowiec, bo wiesz, <page nr=18> jest w przyjaźni z tym znanym Kunickim, co to miał proces o dostawę podkładów kolejowych.<br>- Powiadam ci, byczy gość. Prosto z mostu go, panie tego.<br>- Tak, to musi być silny charakter. Wierzę we frenologię. Czaszka naprzód podana i bardzo rozwinięta