się przecież od brzegu na przyzwoitą odległość.<br><gap reason="sampling"><br>- A ja na tę panienkę, doskonale biega. <br>- Na pewno ten pan złapie, bo ma dobrą metodę. <br>I nagle cała banda od słów przeszła do czynów. Rozbrzmiało powietrze wojennymi okrzykami - łapaj, trzymaj, niech pan broni tej placówki na prawo, na lewo, do środka, brawo piesek! <br>Bobek zrozumiał, że zbliża się kres niepokojącej zabawy. Ruchem rozpaczliwie zwinnym rzucił się między nogi grubego pana, który rozciągnął się na piasku, przeskoczył panienkę w czarnej czapeczce, okrążył chłopca w siatce, i już zdawało mu się, że widzi przed sobą wolną drogę, gdy z rzeki wyłoniła się jakaś otyła pani