Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Miejsce dla kpiarzy
Rok powstania: 1967
się,
Nie krytykował i nie wychylał się.

Aż dnia pewnego, tak jak należy,
W biurze zjawili się trzej kontrolerzy.
Pyzio podrapał się w równiutki przedział,
Gęsto tłumaczył się, że nic nie wiedział,
Że nic nie słyszał i nic nie widział,
Bo tylko własny prowadził wydział.
Że z dyrektorem wódki nie pijał,
Że kasę zawsze skrzętnie omijał,
Że z sekretarką przecież nie on żył...
I dyrektora całkiem pogrążył.

Myślał, że z tego będzie niewypał,
Tymczasem jego i siebie wsypał.
W swoich rachubach widać pomylił się,
I ani spostrzegł się, jak już wychylił się.
Z biura spocony wyszedł i blady -
Nie tylko z
się,<br>Nie krytykował i nie wychylał się.<br><br>Aż dnia pewnego, tak jak należy,<br>W biurze zjawili się trzej kontrolerzy.<br>Pyzio podrapał się w równiutki przedział,<br>Gęsto tłumaczył się, że nic nie wiedział,<br>Że nic nie słyszał i nic nie widział,<br>Bo tylko własny prowadził wydział.<br>Że z dyrektorem wódki nie pijał,<br>Że kasę zawsze skrzętnie omijał,<br>Że z sekretarką przecież nie on żył...<br>I dyrektora całkiem pogrążył.<br><br>Myślał, że z tego będzie niewypał,<br>Tymczasem jego i siebie wsypał.<br>W swoich rachubach widać pomylił się,<br>I ani spostrzegł się, jak już wychylił się.<br>Z biura spocony wyszedł i blady -<br>Nie tylko z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego