po wsiach, polach:<br> - Hej, buta znalazłem! Z lewej nogi! Czyj to but?! Hej, niech się<br>ktoś odezwie!<br> Z młodszych kopaczek któraś wtrąciła nieśmiało:<br> - Stryjna, a Maruta z Kolonii sprzedał krowę na targu i pieniądze<br>zgubił, jak do domu wracał, to mu święty Antoni nie znalazł.<br> - Bo nie zgubił, tylko przepił pijus, a rozpowiadał, że zgubił.<br>Pijusom święty Antoni nie znajduje. Pijusom, łajdusom, faryzeuszom,<br>krzywoprzysięzcom, latawicom nie znajduje. Jeszcze by czego. - I długo<br>wyliczała, komu nie znajduje, a w pewnej chwili wyciągnąwszy motykę<br>gdzieś przed siebie, w dal, powiedziała: - O, w Wojciechowie, tam, pod<br>jesionem, zaraz jak wejdziecie do wsi, stoi święty