z Jerozolimy i decydował, kto Żyd, a kto nie. Bez tego nie można było wyjechać. Dwa razy chodziłam, dowodziłam. Okazało się, że to nie takie proste. Moja babka, która poszła w rewolucję jako młoda dziewczyna, przybrała sobie nazwisko Rostowa, bo wśród rewolucjonistów modne były pseudonimy, a żydowskie nazwiska nie. Później pisała się Rostowa-Szczors i tak zostało w jej dokumentach. Kiedy urodziła, w Klincach, daleko od urzędu stanu cywilnego, to posłała Duniaszę, wiejską dziewczynę. Duniasza poczciwa dusza, moją matkę wyniańczyła i mnie, całe życie poświęciła naszej rodzinie, ale co ona wiedziała? Że ojciec Szczors, a matka Rostowa. Żadnej narodowości, żadnego wyznania. Ukrainka