Wyjątkiem jest tu znany tekst Miłosza o rozpaczy Berenta, ale nawet Miłosz nie zmienił klimatu obojętności, w jakim egzystuje niby uznawany i wysoko ceniony dorobek Berenta.<br> Jest to więc pozycja dziwaczna, pozycja klasyka nie czytanego, który jeśli w ogóle ma jakąś opinię, to opinię cyzelatora słowa, co jest dla wielkiego pisarza naprawdę degradujące. Inna rzecz, że z tym cyzelatorstwem to na mój gust wychodziło akurat nie najlepiej, ale to już wyłącznie sprawa mojego gustu.<br> <gap><br> Otóż Berent dwukrotnie powiada, że Zaratustrze grozi niebezpieczeństwo, iż głosić będzie sam siebie. Dlaczego niebezpieczeństwo? Wydaje mi się, że jest w tym pewien problem teologiczny lub, powiedzmy