uświadomiłam sobie, że rzucając całą wykopaną ziemię za siebie, wykonuję sobie zupełnie przyzwoity grób. Nie była to najlepsza metoda, pracę należało zracjonalizować.<br>Przezornie zostawiłam sobie drugi dzbanek, zawiadamiając ciecia, że znów się stłukł. Zdenerwowało go to okropnie i widocznie zameldował szefowi o mojej niszczycielskiej działalności, bo nazajutrz dostałam wodę w plastykowej butelce. Ograniczenie dostaw skorup nieco mnie zaniepokoiło, ale pocieszyłam się myślą, że pies kopie łapami, a w stworzonych mi warunkach stan całkowitego zezwierzęcenia osiągnę szybko i bez żadnego trudu.<br>Następnie stanowczym rykiem zażądałam rozmowy z szefem. Czekałam na niego pół dnia, co wzmogło moją twórczą furię.<br>- Słuchaj no, ty! - wrzasnęłam