za szyję.<br>Nawet nie była brzydka, ale Szczęsny tego dnia był daleko od pragnień zmysłowych, po drugie już mu w oko wpadła Madzia, więc powiedział, żeby Ewa dała spokój, ona jednak jeszcze mocniej się przytuliła szepcząc, że z tyłu patrzą.<br>Chciał zobaczyć, kto patrzy, borusy czy szpicle, a że siedział plecami do zagajnika, więc najpierw zrobił minę, jak do kotki: kiziu-miziu ci-ci-ci, głaszcząc Ewę po plecach, w chwilę potem odwrócił się do koszyka - niby po butelkę wina - i wtedy dostrzegł za chojakiem, najwyżej pięćdziesiąt metrów od nich, metalowy błysk na policyjnym daszku. A przy nim kapelusz.<br>Nalał więc