Skrzypnęły drzwi. W ciemnościach zajaśniał słabo kształt pochylonego człowieka.<br>- Boże ty kochany, czemu krzyczysz po nocy, dziecko?<br>Polek chciał coś powiedzieć, lecz nie starczyło mu sił.<br>- Pewnie przyśniłeś co, biedny? Sen - mara, Bóg - wiara.<br>Chłopiec otworzył z trudem spierzchłe wargi:<br>- Ja umrę.<br>Babka siadła ciężko na brzegu łóżka.<br>- Co ty pleciesz, dziecko? Matko Przenajświętsza <br>- i nagle rozpłakała się. - Może my ciebie skrzywdziliśmy, sieroto, może kto źle tobie życzył? Harujemy od rana do nocy, choć już niemłodzi jesteśmy, dla ciebie, dziecko, żeby twoje życie było lepsze od naszego. Chowamy ciebie niby jakie pańskie dziecko. Widzisz, że inne mają dwanaście lat i już