szkodował. Od wrzasku i batożenia miał podręcznych, jak tylko szpicrutą skinął, a i takich co z oczu pańskich życzenia odgadywali... Gospodarz był z niego rządny, trzeba przyznać, choć przykro. Ale my z tych pożytków mieliśmy tylko głodowe przydziały. Oprócz pańszczyzny we dworze, własną ziemię musieliśmy uprawiać, zasiać, zebrać, i... cały plon zdać. W zamian kartki żywnościowe. Żeby na tych kartkach nie skapieć, człowiek sam u siebie ukraść musiał. Chociaż za złapanie na tej niby-kradzieży obóz albo i kara śmierci.<br>- A poniektórzy tak się przyuczyli, że do dzisiaj już w trzecim pokoleniu nie mogą przestać - zauważa synowa.<br>- Bardzo niepoczciwy żart, bardzo