utajoną w kącie pajęczyną, której mogła była nie dopatrzeć.<br>Ta porażona lękiem i bezsilną nienawiścią kobieta stała na straży ziemi, po której stąpały senne stada dorodnych krów, którą deptały buhaje o sfałdowanych karkach, z polanem uwiązanym do kolucha przewleczonego przez nozdrza, po której toczyły się owe rozłożyste wozy tamtejsze, nabite plonami, wleczone przez woły ku chłodnym i przepastnym wnętrzom spichlerzy.<br>Wuja Olo sądził, że mozół tej kobiety, a także jej strach o pajęczynę nie były oddzielne od obrazów zasobności, Wuja Olo nie chciał, aby ta kobieta musiała bać się lub nienawidzić czyniąc wokół siebie kraj bogatym i strzegąc jego trwania w