ją za rękę i kiedy tak krążyli zapadając po łydki w mlaskającą glinę, powiedział: "Inaczej wyobrażałem sobie pierwszy spacer zakochanych". Skończyli żmudną robotę, posadził ją na ławeczce przy studni: "A teraz umyję pani nogi". Nawet się nie wzbraniała, była to ich pierwsza pieszczota. Lubili przed zachodem słońca chodzić w step, płosząc chmary pasikoników, słuchając muzyki traw w wonny ziołami przedwieczerz. Zbierali naręcza kwitnących tulipanów, czerwone, żółte i białe. Aż któregoś wieczoru step ich przygarnął, przyjął ich nagość, miłość, zapamiętanie. A gwiazdy nad stepem płoną niesamowicie, w wielkiej czaszy nieba słychać bicie serca.<br>Zosia leżąc na wznak na pryczy, zapatrzona w ciemność