mnie ręką, najpierw pewnie, a potem coraz słabiej, na chwilę niknę, ale znów się wynurzam, unoszę się na fali jemu sięgającej do ramion, wiem, że nie mam już gruntu, pod sobą czuję głębię, on wciąż idzie gdzieś obok, ale ja, ja tylko przebieram nogami i - płynę, płynę sama. - Patrzcie, jak płynie Anna! - wołają z brzegu obserwatorzy. Potem wciera we mnie szlafrok, aż parzy. Czekają nas konflikty wieku dojrzewania. Konfiskuje mi szminkę i nie będzie tolerował znikania na noc. Muszę się opowiadać (muszę się opowiadać, z braku historii), dokąd idę, z kim i o której wracam. Nie wolno mi się spóźniać - ojciec