chłopcem, gorzkim, ironicznym, chwilami nawet błaznującym ze swego losu.<br>Ale i Kortner, jeden z głównych przedstawicieli ekspresjonizmu scenicznego, doszedł w berlińskiej "Andorze" do głosu: raz trafnie i celowo, gdy podkreślił gwałtowną tonację seksualną w stosunku Andriego do przyrodniej siostry Barblin, drugi raz mniej szczęśliwie, gdy w przejściach między scenami kazał pośledniejszym postaciom, odgrywającym rolę chóru, przemawiać zza barierki sądowej. Był to dosyć natrętny alegoryzm czy dydaktyzm, którego inscenizacja londyńska uniknęła jakby tylko przez przypadek..<br>Szczytowa scena sztuki, rozpoznawanie przynależności rasowej po stopach i chodzie, jedna z najbardziej brutalnych i wstrząsających scen dramatu współczesnego, przemówiła mocniej w wersji angielskiej. Kortner skrył ją