miała siły dobiec do przystanku, więc tylko ujrzała tył oddalającego się autobusu. Następny miał być dopiero za 15 minut, więc Agnieszka postanowiła kilka przystanków przejechać tramwajem, a później się przesiąść. I widząc nadjeżdżający akurat tramwaj, gwałtownie weszła na jezdnię. Myślała widocznie, że zdąży między jednym autem, a drugim. A może poślizgnęła się, straciła równowagę i dlatego wpadła pod samochód, który z kolei próbował zdążyć przed zmianą świateł?<br>Tak w każdym razie sugerowali świadkowie zdarzenia. Tak też tłumaczył się przerażony kierowca samochodu, który potrącił dziewczynę, powtarzając w kółko, że przecież on jechał prawidłowo, a to ona mu wyskoczyła pod koła. Ktoś zaraz