szkole.<br>- A więc pani go nie czytała! Niech pani posłucha.<br>Gordon wstał z fotela, oparł się o półkę z książkami i zaczął recytować obszerny fragment z księgi czwartej. Izolda słuchała z szeroko otwartymi oczami, uśmiechała się z zaciekawieniem. Gordon wydobył z poematu wszystkie jego powaby, zmieniał głos, modulował go i po mistrzowsku podkreślał humor, barwę, muzykę wiersza. A kiedy przerwał recytację, znowu zapytał:<br>- Czy pani to czytała?<br>Izolda, z wypiekami na twarzy, odrzekła nieśmiało:<br>- Nie... tego nie pamiętam. Ośmieszyłam się, prawda?<br>- Porozmawiamy jeszcze na ten temat. Ale może kiedy indziej. Pani pozwoli, że do audycji sam sobie dobiorę partnerów. Muszę porozumieć się