i drabiną obszedł wszystkie pokoje dawnego pensjonatu, pukał w ściany, poruszał obrazy, przestawiał meble. Kilka razy zdrowo go nakrzyczał stróżujący folksdojcz Marchewka, ale w końcu dał mu spokój, bo remont przebiegał szybko i jak się patrzy. Coraz głośniej mówiło się o przyjeździe ważnych notabli.<br>Po tygodniu pracy Michał stwierdził, że: po pierwsze na pewno Niemcy w domu niczego nie znaleźli, bo żadna ze ścian nie była naruszona i wyglądało na to, że tutaj Wasserman niczego nie ukrył, a jeśli nawet, to tak, że przypadkiem się tego nie znajdzie, po drugie - jeśli ma tu mieszkać jakiś hitlerowski dostojnik, to może warto by w