właśnie, na niebo. W zachwycie takim.<br>-A tamci spali? <br>Budzili się. Rozespany Kronholtz wyglądał jak dupa z uszami. To znaczy, dokładnie tak samo jak w wieczór, kiedy go poznałam. Poznałam go w East Village (bo wtedy się rzadko wypuszczałam poza Village, a powyżej Czternastej Ulicy byłam chyba raz), niewiele dni po tym, jak przypaliłam bossa z Bejrutu. Wieczorem zabrałam wtedy swoje graty od Siobhan, chociaż mi powtarzała, że jak chcę, to mogę jeszcze parę dni zostać. Może właśnie dlatego je zabrałam. W każdym razie, zaczęłam koczować u Pawełka, w atelier na Stanton. Mieszkało nam się bez problemów, bo Pawełek właśnie sobie