męczono przed śmiercią w sposób wręcz trudny do pojęcia. Siarka, którą go palono, gasła, konie bezskutecznie darły go na sztuki, aż trzeba im było pomagać, nożami tnąc ciało. Z ust nieszczęśnika wydarły się słowa: <foreign>Baissez-moi, Messierurs!</><br>Jedni twierdzą, że w ten sposób skazaniec prosił towarzyszących mu zakonników o wybaczający pocałunek pokoju, by mógł wreszcie zejść z tego świata. Inni, dobrzy znawcy starej francuszczyzny, niewątpliwie bliżsi prawdy, są zdania, że jego przedśmiertelny okrzyk był skierowany do oprawców: <q>"Całujcie mnie w d..., panowie!"</> Oto ilustracja rozbieżności między oczekiwaniami pobożnych a faktycznym ubieraniem w słowa swych odczuć przez ludzi przekraczających w niewysłowionej męce