Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
jak do modlitwy albo jedzenia. Tylko ojciec zdejmował książkę z półki i tylko on odkładał; nikt inny nie miał prawa. Sprzątać w bibliotece wolno było jedynie w jego obecności, żeby nic nie naruszyć. Nie mieliśmy pieniędzy ani kosztowności. Te książki to było nasze srebro i złoto.

Ojciec jeździł do Lwowa pociągiem, podobnie jak jego studenci z Horochowa, Ostrogu, Łokaczy, Torczyna, Kamionki Strumiłowej. Na stację do Boroczyc podwoził go profesor Różycki albo Stachura, którzy mieli samochody. Studenci ojca schodzili się u nas w soboty i niedziele i zamykali się z nim w gabinecie. Co pewien czas ktoś z nich znikał, a potem
jak do modlitwy albo jedzenia. Tylko ojciec zdejmował książkę z półki i tylko on odkładał; nikt inny nie miał prawa. Sprzątać w bibliotece wolno było jedynie w jego obecności, żeby nic nie naruszyć. Nie mieliśmy pieniędzy ani kosztowności. Te książki to było nasze srebro i złoto.<br><br>Ojciec jeździł do Lwowa pociągiem, podobnie jak jego studenci z Horochowa, Ostrogu, Łokaczy, Torczyna, Kamionki Strumiłowej. Na stację do Boroczyc podwoził go profesor Różycki albo Stachura, którzy mieli samochody. Studenci ojca schodzili się u nas w soboty i niedziele i zamykali się z nim w gabinecie. Co pewien czas ktoś z nich znikał, a potem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego