i zwalił się na ziemię. Sędziowie podnieśli ręce.<br>Tłum oszalał. Ludzie wstali z miejsc, wrzask kobiet mieszał się z piskiem dzieci, z pohukiwaniem mężczyzn. Przybysz z Gniazda został pokonany.<br>Rzadko zdarzają się chwile takiej radości. Za dni trudu, karki przygięte do ziemi, za dłonie prawie przyrośnięte do radła, za plecy pocięte batogami zarządców. Teraz o tym nie pamiętali. Czeladź bez żadnych praw, przyprowadzona na turniej przez swych panów. Kmiecie, wolni, choć ciężko pracujący, by odrobić daninę dla <orig>bana</> i Miasta Os. Kupcy płacący wielkie podatki, rzemieślnicy pracujący dla dworu. Nienawidzili Gniazda i Szerszeni. Nie znosili najemników <orig>bana</> zabierających im zboże, miód