Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
ja wychodzę na miasto?
- Wychodzisz? Nie, nic mi nie potrzeba. Nalej mi trochę herbaty. Kiedy wrócisz?
- Aż wieczór. Nie wiadomo, czy tych. aresztantów wypuszczą dzisiaj. Ale po czwartej. przyjdzie Stukonisowa, to ci zrobi jaki obiad. No, idę, tylko nie wyłaź z łóżka, bo się zaziębisz.
- Dobrze, do widzenia, Todziu, jesteś poczciwa dziewczyna.
Mruknęła jeszcze coś i wyszła. W całym mieszkaniu było cicho, a w alkowie panował półmrok. Lucjana porwał kaszel, znowu porwał za flaszę, wypluł flegmę i leżąc na plecach, zamknął oczy i pogrążył się w rozmyślaniach: Pod kołdrą drzemał kotek, rozkoszując się ciepłem i burcząc z zadowolenia. Ledwie dosłyszalny szmerek
ja wychodzę na miasto?<br>- Wychodzisz? Nie, nic mi nie potrzeba. Nalej mi trochę herbaty. Kiedy wrócisz?<br>- Aż wieczór. Nie wiadomo, czy tych. aresztantów wypuszczą dzisiaj. Ale po czwartej. przyjdzie Stukonisowa, to ci zrobi jaki obiad. No, idę, tylko nie wyłaź z łóżka, bo się zaziębisz.<br>- Dobrze, do widzenia, Todziu, jesteś poczciwa dziewczyna.<br>Mruknęła jeszcze coś i wyszła. W całym mieszkaniu było cicho, a w alkowie panował półmrok. Lucjana porwał kaszel, znowu porwał za flaszę, wypluł flegmę i leżąc na plecach, zamknął oczy i pogrążył się w rozmyślaniach: Pod kołdrą drzemał kotek, rozkoszując się ciepłem i burcząc z zadowolenia. Ledwie dosłyszalny szmerek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego