że nie zostaję sama. <br> Pol miał już wtedy przeszło sześćdziesiąt lat, ja czterdzieści pięć, ale oboje czuliśmy się jeszcze w pełni sił, zdrowi, szczęśliwi. Pobraliśmy się dopiero przed sześciu laty, po śmierci jego pierwszej żony, którą znałam od dawna i bardzo kochałam, tak jak i całą jego liczną i piękną pod każdym względem rodzinę. <br> Bieg zdarzeń zaskoczył nas, podobnie jak całą Polskę, całkowicie. Wierzyliśmy naiwnie w pakty o nieagresji i w niewątpliwą pomoc Anglii i Francji. <br> Wyszliśmy z domu nagle odmienionego, bezładnego po tej gorączkowej krzątaninie. A w parku tak cicho. Świeci słońce, łabędzie pływają po stawie. Kwiaty na klombach jeszcze w pełni