że to nie są dyskusje teoretyczne, ale że ten artykuł to dokument jego własnej dramatycznej walki. Nie, nie walki z pokusą ucieczki, ale walki o znalezienie sensu. Ten tekst jest jakby "Malachiaszem", napisanym w odpowiedzi na własne pytania, dla siebie. Dla nas był sygnałem z drogi, którą długo jeszcze miał podążać, drogi w przerażający absurd umierania. Tadeusz nie był bierzmowany. Podkpiwaliśmy z niego, że jak to, on, Malachiasz, kierownik sumień, bez sakramentu bierzmowania?... Coś tam kręcił, a po pierwszej wizycie Ojca Świętego i Bierzmowaniu dziejów narodu na krakowskich Błoniach miał znakomitą odpowiedź. Mówił: Ojciec Święty bierzmował mnie na Błoniach, to wystarczy