i zawróciłam. Daleko gdzieś zobaczyłam światełka kolegów. Pomachałam do nich i wiedząc, że będą mnie nakłaniać do powrotu - krzyknęłam:<br>- Idę dalej! Możecie powiedzieć wszystkim, że nie chciałam się was posłuchać, i że to jest ta jaskinia. <br>Zgasiłam latarkę i czekałam, co zrobią. Słyszałam podniesione głosy, w końcu zobaczyłam, że obaj podążają za mną. Rzeczywiście, w tej salce były trzy korytarze - w górę szła taka studnia, pewno do tego świetlika i na powierzchnię, w dolnej części wąska tak, że pewno nie dałoby się w nią wcisnąć głowy, stroma i praktycznie bez chwytów, gładko wymyta przez wodę, jakieś ponad sto metrów wspinaczki, nie