Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Głos Koszaliński
Nr: 04.20
Miejsce wydania: Koszalin
Rok wydania: 2002
Rok powstania: 2003
z Potęgowa. Jechał z Wrocławia do Słupska. W przedziale siedział z dwiema osobami. Rozmawiali. Nagle poczuł się potwornie zmęczony. Mimo że nigdy w pociągu nie śpi, tym razem zasnął. Ocknął się w Szczecinku. ­ Miałem rozcięte spodnie. Z kieszeni wyparowały pieniądze, karta kredytowa, dowód osobisty. Jeszcze oszołomiony wyjrzałem przez okno. Peronem podążało dwóch ubranych w dresy mężczyzn. Gdy zobaczyli, że są obserwowani, zaczęli uciekać. ­ Łapać złodzieja ­ krzyczał Nowicki. Nikt jednak nie zareagował. ­ Nigdzie nie widziałem sokistów (strażników ochrony kolei ­ dop. red.). A kierownik pociągu powiedział mi tylko, że muszę radzić sobie sam. Jedyne, co zrobił, to mnie spisał. Za to w ogóle
z Potęgowa. Jechał z Wrocławia do Słupska. W przedziale siedział z dwiema osobami. Rozmawiali. Nagle poczuł się potwornie zmęczony. Mimo że nigdy w pociągu nie śpi, tym razem zasnął. Ocknął się w Szczecinku. ­ Miałem rozcięte spodnie. Z kieszeni wyparowały pieniądze, karta kredytowa, dowód osobisty. Jeszcze oszołomiony wyjrzałem przez okno. Peronem podążało dwóch ubranych w dresy mężczyzn. Gdy zobaczyli, że są obserwowani, zaczęli uciekać. ­ Łapać złodzieja ­ krzyczał Nowicki. Nikt jednak nie zareagował. ­ Nigdzie nie widziałem sokistów (strażników ochrony kolei ­ dop. red.). A kierownik pociągu powiedział mi tylko, że muszę radzić sobie sam. Jedyne, co zrobił, to mnie spisał. Za to w ogóle
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego