są różne głębokości. Obszar poszukiwań kurczy się do koła o średnicy metra. Wreszcie koniec, można rozpocząć kopanie. Delikatnie zdejmowane są kolejne warstwy śniegu. Im głębiej, tym bardziej trzeba uważać. Dziura musi być duża.<br>W tej samej chwili, kilkanaście metrów wyżej, drugi pies odnajduje kolejny ślad. - Szukaj, szukaj, Bajer. Pies wyraźnie podekscytowany zaczyna sam kopać. - Co tam jest, no co tam jest. Szybko nadbiega ktoś z łopatą. - Bajer, do mnie - pan odciąga psa, by nie przeszkadzał w odkopywaniu. Jeszcze kilka machnięć łopatą i okrzyk ulgi - znaleziony, żyje! Bajer macha ogonem. Ze śnieżnej jamy wyłania się ręka. Pies rzuca się do dziury, poznaje