Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
to automat przepadł. Pozostał im tylko wist.
- Schowaj się gdzieś - wymruczał, niemal dotykając ustami jej ucha. - W szafie, pod łóżkiem... Gdziekolwiek. I dzwoń po pomoc.
Poderwał się, pobiegł do drzwi. Potem zawrócił, wyrwał magazynek z peemu. Wepchnął go za pasek i wypadł na korytarz.
Zdążył. Na piętrze nadal byli sami, podest w połowie schodów też był pusty. Zbiegł tam i kucnął za palmą w wielkiej donicy. Sprawdzał, co z cieniem, kiedy Klucznik dotarł na przedpole dolnych stopni.
Oczywiście przeciągnął serią po barierce. Sypnęło drzazgami, jeden z parasolowatych liści opadł miękko na głowę skulonego za donicą człowieka. Kiernacki kleił się do osłony
to automat przepadł. Pozostał im tylko wist.<br>- Schowaj się gdzieś - wymruczał, niemal dotykając ustami jej ucha. - W szafie, pod łóżkiem... Gdziekolwiek. I dzwoń po pomoc.<br>Poderwał się, pobiegł do drzwi. Potem zawrócił, wyrwał magazynek z peemu. Wepchnął go za pasek i wypadł na korytarz.<br>Zdążył. Na piętrze nadal byli sami, podest w połowie schodów też był pusty. Zbiegł tam i kucnął za palmą w wielkiej donicy. Sprawdzał, co z cieniem, kiedy Klucznik dotarł na przedpole dolnych stopni.<br>Oczywiście przeciągnął serią po barierce. Sypnęło drzazgami, jeden z parasolowatych liści opadł miękko na głowę skulonego za donicą człowieka. Kiernacki kleił się do osłony
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego