Potem znowu zwrócił się do księdza, którego wypytywał: - A ojciec gdzie? Żyje?<br>- Żyje, wasza eminencjo, przysłał nam w swojej sprawie syna.<br>- A skąd?<br>- Z Polski - powiedziałem. - Przyjechałem z Torunia. Ksiądz stojący po prawej stronie kardynała dał mi znak, bym się nie odzywał. Słowa moje zaś następująco uzupełnił:<br>- Z diecezji toruńskiej, podległej metropolii poznańskiej. - A owszem - wyszeptał kardynał - przypominam sobie. Zamilkł. Ja również, po danym mi znaku, milczałem.<br>Księża czekali. Po kilkunastu sekundach bezruchu i ciszy kardynał ponowił swój gest, którym zaprosił mnie, bym usiadł.<br>- A powiedz mi jeszcze, dziecko, jak tam u was? - Lepiej jest - powiedziałem.<br>- A dlaczego? - spytał kardynał.<br>Poczułem